Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rtut z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 18890.12 kilometrów w tym 3265.95 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.87 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rtut.bikestats.pl
  • DST 244.04km
  • Czas 08:37
  • VAVG 28.32km/h
  • VMAX 61.29km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 188 ( 99%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Sprzęt MERIDA Road Race 901-18 Sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin - Kołobrzeg - Międzywodzie

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 05.06.2011 | Komentarze 5

Miał być maraton w Świnoujściu dla sprawdzenia samego siebie, ale wyszło trochę inaczej. W Piątek musiałem siedzieć do 21 w pracy. Po powrocie do domu wiedziałem, że raczej nie wstanę, o 4: 30 aby zdążyć do godziny 7 żeby się zarejestrować w biurze zawodów. W sobotę rano okazało się, że moja małżonka odwozi Babcię na wczasy do Dziwnówka a potem jedzie do Międzywodzia do drugiej Babci. Zbyt długo się nie zastanawiałem i parę minut po 10 kręciłem w stronę Międzywodzia. Oczywiście nie najkrótszą drogą. Ze Szczecina przez Załom – Pucice - Rurzycę do Goleniowa. W Goleniowie władowałbym się jakiejś pani w tył auta, bo jak już byłem na środku jezdni jakieś 150m od skrzyżowania i przygotowywując się do skrętu w lewo paniusia stwierdziła, że mnie wyprzedzi jeszcze przed skrzyżowaniem. Nie dość, że sama ledwo wyhamowała przed skrzyżowaniem to zajechała mi drogę i ledwo, co wyhamowałem. No cóż to był dopiero 40 km, więc nie będę się wkurzał. Jadę dalej. Przez Goleniów przelatuje dosyć szybko bez zbędnego zwiedzania. Potem droga krajową 6 w stronę Nowogardu. Ruch jest potworny, ale całe szczęście mam dość szerokie pobocze oddzielone od jezdni ciągła linią także zbytnio się nie przejmuję. Przed samym Nowogardem w miejscu gdzie jest budowa obwodnicy tego miasta dostrzegam, świeżo, co wyasfaltowaną ścieżkę rowerową biegnącą wzdłuż szosy. Postanawiam na nią zjechać, bo pobocze się w tym miejscu kończy. W Nowogardzie jak to zwykle bywa korki i jeszcze raz korki. Dlatego też nie tracę czasu i jadę dalej jednak postawiam nadrobić trochę drogi i pojechać do płot bocznymi drogami przez Truskolas, ponieważ między Nowogardem a Płotami na drodze nr6 Nie ma już pobocza. Tuż przed Truskolasem przekraczam dystans 85km sprawdzam średnią trochę ponad 33km/h. 85 To najkrótszy dystans na maratonie w Świnoujściu.

Budynek na przystanku kolejowym Truskolas z prześwitującą niemiecką nazwą spod farby © rtut


Z Płot dalej jadę do Gryfic. W Gryficach trochę na rynku przygotowania do festynu z okazji św. Floriana. Zbyt dużo czasu w Gryficach nie poświęcam i jadę dalej..
Brama w Gryficach © rtut


Zanim się obejrzałem w Górzycy bidony mam już puste. To jest okazją do krótkiego postoju i zdjęć tutejszego kościoła. Niestety miejscowy sklep nie oferuje nic ciekawego do picia więc postanawiam zrobić zakupy za 18km w Trzebiatowie.
Kościół w Górzycy © rtut



Kościół w Górzycy z bliska © rtut


Przed Trzebiatowem ciekawy drogowskaz. Może nie tyle ciekawy co intrygujący. Będzie zajęcie na następnych parę km do rozmyślania.

W lewo chyba w prawo. No ale zależy, z której strony patrzeć © rtut



W Trzebiatowie tylko krótki postój na uzupełnienie bidonów i ruszam dalej do Kołobrzegu. Na wjeździe do Kołobrzegu panowie Policjanci robią mi pomiar prędkość niestety nie zarobią dziś na mnie na ograniczeniu 50 mam jakieś 42km/h. Kołobrzeg strasznie rozkopany. Pełno powstaje nowych dróg ale co tez pocieszające asfaltowych ścieżek rowerowych]


Port Rybacki w Kołobrzegu © rtut



Latarnia morska w Kołobrzegu © rtut


W Kołobrzegu narobiłem sporo nie potrzebnych kilometrów. No ale nie wszędzie da radę szosówką wjechać. Z racji tego, że wszystko co kupiłem w Trzebiatowie wypiłem po drodze do Kołobrzegu cały czas pod niezły wiatr. Na wylocie z Kołobrzegu robię zakupy w Żabce i daje jadę w kierunku Dźwiżyna. Tutaj znowu miłe zaskoczenie. Między Kołobrzegiem a Grzybowem jest już prawie skończona ścieżka rowerowa z asfaltu a od Grzybowa do Dźiwiżyna jest Świeżo co wybudowana asfaltowa ścieżka. Niestety w Dźwiżynie sielanka się kończy i mam do wyboru albo frezowany nierówny polbruk. Albo stare poniemieckie płyty. Wybieram płyny ale frajdy z jazdy niestety nie ma. W Dźwiżynie rzut okiem na morze i most, przy którego powstawaniu brało udział firma w której pracuję.


Nowy most w Dźwiżynie © rtut



Merida spogląda na wyjście z portu w Dźwiżynie © rtut


Potem jadę dalej okrutnymi płytami aż do Mrzeżyna przez Rogowo. Rogowo to też całkiem ciekawa miejscowość. Położona na wąskim przesmyku między Morzem Bałtyckim a Jeziorem Resko Przymorskie. Dawniej mieściła się tu baza wodnosamolotów lub jak kto woli hydroplanów. Do tej pory zachowały się ogromne hangary dla latających łodzi. Potem stacjonowała tutaj nasza zaprzyjaźniona armia a obecnie miejsce te staje się kolejnym nadmorskim kurortem. Niestety jakoś zdjęć nie porobiłem ale następnym razem nadrobię. W Mrzeżynie mały postój na doładowanie energii.

Widok na port w Mrzeżynie z mostu, który dawniej prowadził na poligon. © rtut


Z Mrzeżyna z mocnym nadmorskim wiatrem w plecy szybko docieram znowu do Trzebiatowa.


Panorama Trzebiatowa © rtut


Słońce jest już nisko dlatego ze wcześniejszych planów porobienia dużo ciekawych zdjęć w tym bogatym w starą zabudową mieście nici. No ale coś tam się zrobiło.

Elektrownia wodna na Inie w Trzebiatowie © rtut



Rynek w Trzebiatowie © rtut


Z Trzrebiatowa mimo silnego bocznego wiatru jedzie się całkiem nieźle 200km w nogach a ja czuje się już dosyć mocno zmęczony. W kolejnych nadmorskich Kurortach ludzi nie za wiele. Pod latarnią morską mam poważny kryzys. Dzwonie do małżonki i zastanawiam się czy nie zrezygnować z dalszej jazdy. Jednak decyzje odkładam na później. Zaciskam zęby i postanawiam dalej jechać samodzielnie nie zostało w końcu daleko. Temperatura spada do 18 stopni słońce jest już nisko i momentami odczuwam chłód od północnego wiatru. Mijam szybko Rewal Pobierowo i Dziwnówek w którym spotykam Babcie. Dowiaduję się od nich że moja małżonka pojechała już dalej do drugiej Babci do Międzywodzia. Zjadam wszystkie zapasy co ma w kieszeniach wypijam resztki picia i prawie, że z zamkniętymi oczami jadę ostatnie 12 km. Między Dziwnowem a Międzywodziem znowu trochę płyt jednak nie są tak nierówne jak te z Dźwiżyna. W Międzywodziu odbijam do Łowna i po chwili jestem u Mamuśki na działce.

Latarnia morska w Niechorzu © rtut



Ogólnie super mi się jechało największą satysfakcję mam z tego, że samodzielnie przejechałem cały zaplanowany dystans. Dzisiaj jak to piszę jest już niedziela. Jednak takie długie kilku dniowe przerwy w klękaniu to lipa. Niestety znowu teraz czeka mnie dłuższa przerwa w kręceniu. Zaraz się pakuje i jadę do Katowic. Wrócę dopiero w następną Niedziele jak dobrze pójdzie.

Czas Brutto 9:58:05
AVG CAD 84





Komentarze
kfiatek13m
| 21:38 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Gratulacje :)
pioter50
| 15:59 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Fantastycznie długi, samotny wyjazd i wysoka średnia, to już jakby Twoja wizytówka.Sporo pięknych fotek, zwłaszcza te z Kołobrzegu przywołują moje dawne wspomnienia.Naprawdę świetna wycieczka.
Mati94
| 14:14 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Super wycieczka i ładne miasteczka mijałeś . Pogoda wczoraj idealna , tylko trochę za gorąco.
wober
| 13:36 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj No to ty na maratonie strzelaj odraz mega minimum ;)
ja w Gorzowie zaczynam jeździć już długie dystanse.
maccacus
| 12:37 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Rozwalasz mnie na łopatki takimi wpisami... Dłuuugie i samotne wycieczki to chyba Twoja specjalność :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa pobie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]